Zayn Malik - One Direction

środa, 15 sierpnia 2012

Chapter 2, part 2

Siedziałam na kanapie w salonie z nogami opartymi na małym drewnianym stoliku. Już miałam przełączać na inny kanał niż MTV, gdy nagle zadzwonił telefon. Sięgnęłam ręką do kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz. No tak, dzwoniła ciotka.
-Halo ? - Odebrałam obojętnym głosem.
-Cześć, Vivian. Dzwonię się tylko upewnić, czy nie wysadziłaś bloku w powietrze albo coś w tym stylu - powiedziała ciotka, a mi mimo woli zrobiło się przykro. Za kogo ona się miała?
-Jeżeli tak bardzo Ci zależy na wiedzy na ten temat to nie, nic nie wysadziłam. Oglądam właśnie telewizję. Konkretniej to MTV, a jeszcze konkretniej to 'Licealne Ciąże' . Nie wiem absolutnie, co w tym ciekawego, ale niedługo będę jechać po Lilou i muszę czymś sobie zapchać ostatnie minuty czekania na telefon od niej. Tak, ciociu. Sama poprowadzę samochód, mam skończone 18 lat i nie musisz mnie tak pilnować. Aż taką niedorajdą nie jestem.
-Aaaa... No dobrze, dobrze. Chciałam tylko się upewnić, czy twoja siostra ma dokąd wracać - mruknęła po drugiej stronie słuchawki, a ja miałam ochotę przejść się do niej, wyrwać drzwi wejściowe i nabić je na ten durny, stary łeb.
-Cześć, ciociu - tylko tyle jeszcze powiedziałam i od razu się rozłączyłam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że ciocia pewnie opowie o tym incydencie mamie, ale nie przejmowałam się tym. Ja byłam w Londynie, mama w San Antonio. Nic mi nie mogła zrobić. Porzuciłam wcześniejszy pomysł przerzucania kanału, bo wiedziałam, że i tak nie znajdę nic ciekawego dla siebie. Co za różnica, czy będę oglądać to gówno czy inne? W końcu podniosłam się z kanapy i zlustrowałam salon i kuchnię. Cholera, tam był taki syf, że nie było gdzie postawić nogi! W jednej chwili postanowiłam, że póki mam czas to posprzątam. Pobiegłam jeszcze tylko do pokoju po płytę zespołu Slipknot i włączyłam ją na odtwarzaczu DVD. Zaczęłam od mycia talerzy, szklanek i innych garów. Potem wyniosłam śmieci, a na samym końcu odkurzyłam i wszystko ułożyłam. Wszystko zrobiłam zaledwie w godzinę i nic nie zepsułam. Mogłam czuć się naprawdę dumna. Mimo wszystko poczułam, że utarłabym ciotce nosa, gdyby tu teraz była. Wyłączyłam głośno grającą muzykę. Gdy znowu miałam zasiąść przed telewizorem usłyszałam, że ktoś do mnie dzwoni. Nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
-Wreszcie odebrałaś. Coś ty robiła, że nie mogłam się dodzwonić? Już myślałam, że coś się stało - usłyszałam w słuchawce zatroskany głos starszej siostry.
-Nic nie robiłam, po prostu odkurzałam i nie słyszałam dzwonka.
-Dobra, dobra. Słuchaj, mogłabyś po mnie podjechać? Spotkanie się trochę przedłużyło, bo się doskonale gadało, ale akurat za pół godzinki powinno się skończyć - wyjaśniła Lilou.
-Jasne, że mogę. Niedługo będę, tylko nie każ mi na siebie długo czekać, bo odjadę - ostrzegłam i usłyszałam chichot po drugiej stronie słuchawki. Potem nastąpiła tylko głucha cisza, bo siostra rozłączyła się. Założyłam szybko buty, wyszłam z domu, zamknęłam go i zjechałam windą na podziemny parking. Miałam mały problem ze znalezieniem naszego stałego miejsca, ale po dziesięciu minutach siedziałam już w samochodzie. Droga do szkoły mojej siostry była nudna. Po prostu jechało się zatłoczonymi ulicami zapchanego ludźmi Londynu. Naprawdę nie przepadałam za tym miejscem i to nie była już niechęć spowodowana obecnością mojej siostry. Po prostu przeprowadzka z ciepłego San Antonio do pochmurnego Londynu była dla mnie szokiem. Może kiedyś pokocham to miejsce? W końcu podjechałam pod szkołę siostry i zaparkowałam na ostatnim wolnym miejscu. Wiedziałam, że jeszcze trochę sobie poczekam, tak więc podgłosiłam radio i aż mnie zemdliło. Nawet tutaj puszczali to durne The Wanted? Serio, nie lubiłam tej muzyki, więc postanowiłam wyjść z samochodu i na własną rękę poszukać Lilou. Nie po takich dużych szkołach się chodziło po godzinach. Weszłam głównym wejściem do szkoły. Zaraz za pierwszym zakrętem zatrzymał mnie woźny.
-Przepraszam bardzo, ale panienka do kogo? - Zapytał miło, ale podejrzliwie.
-Moja siostra jest na spotkaniu absolwentów i ... Zapomniała kluczy, muszę jej je dać - skłamałam szybko. Jeżeli powiedziałabym prawdę, woźny mógłby mnie wysłać z powrotem do samochodu, bo nie miałam ważnego powodu, żeby szukać siostry. Szukałam i szukałam, ale nikogo nigdzie nie znalazłam. W pewnym momencie się wkurzyłam i przyspieszyłam kroku machając rękoma tak, że aż wyrzuciłam z nich torebkę. Schyliłam się po nią i gdy już się miałam podnieść, moja głowa uderzyła w czyjś łokieć.
-Co jest do jasnej cholery ?! - Ryknęłam patrząc na rzekomego napastnika. Młody, niebieskooki blondyn patrzył na mnie z przerażeniem. Przyjrzałam mu się uważniej. Jeszcze jego tu nie było! Niall Horan z One Direction. Wokalista bandy niewyżytych dzieciaków, którzy nie potrafią tworzyć muzyki.
-No świetnie! Patrzysz się na mnie jak na głupią, a to nie ja tobie przyrąbałam łokciem w głowę i to nie ciebie boli teraz łeb! Nie otwieraj tej gęby, lamusie. Myślisz, że jak jesteś gwiazdą to wszystko ci można?! - Naskoczyłam na chłopaka bez powodu. Myślę, że stało się to tylko dlatego, że musiałam na kimś wyładować moją nienawiść do zespołu, w którym śpiewał Niall. Wreszcie blondyn potrząsnął głową, jakby się obudził ze snu i spojrzał na mnie niewinnie.
-Strasznie cię przepraszam. Zamyśliłem się i nie słyszałem najwidoczniej jak ci upada torebka. Naprawdę przepraszam. Jeśli mogę coś dla ciebie zrobić...
-Najlepiej to odejdź i mi się więcej nie pokazuj na oczy. Aha i niech 1D zawiesi działalność, bo kiedyś was wszystkich razem z waszymi posranymi fankami pozabijam - zagroziłam z zupełną powagą. W miejscowości, z której wyjechałam było mnóstwo Directionerek, a wszystkie były gówno warte. Tak więc wiedziałam, gdzie zacznę moją ewentualną rzeź.
-Nie to miałem na myśli. Może ci w czymś pomóc, bo widzę, że czegoś szukasz? - Zaproponował zupełnie uprzejmie, a mi mimo woli zrobiło się cieplej na sercu. Ja na niego wrzeszczałam, a on był dla mnie miły. Głupia krowa z kolczykiem w nosie i czerwonymi włosami wyżywała się na nim, a on i tak potrafił się zachować jak należy. I wtedy zrobiłam coś, za co wiele dziewczyn by mnie zabiło.
-Mam gdzieś moją siostrę - bo jej właściwie szukam - ale możemy skoczyć na kawę albo gdzieś - nie miałam nad tym panowania, ale uśmiechnęłam się do blondyna. Zobaczyłam krótki błysk w jego oku.
-Dobra, ale ja stawiam! W ramach przeprosin, że mój łokieć znalazł się w twojej głowie. Tylko trzeba zorganizować transport.
-Możemy jechać moim samochodem, siostra sobie poradzi - spojrzałam na blondyna z nadzieją, że osoba, po którą on prawdopodobnie przyjechał będzie miała czym wrócić.
-Spoko. Muszę jeszcze tylko znaleźć Harry'ego i mu dać kluczyki do samochodu.
-Czekaj, czekaj. Co tu robi Styles ? - Zapytałam zaintrygowana. Gwiazda w zwykłym liceum?
-Jest na spotkaniu klasowym. Chodził tu do szkoły. Jak mniemam twoja siostra jest na tym samym spotkaniu, więc najwyżej poprosi się Hazzę, żeby podrzucił twoją siostrę do domu - powiedział Niall, a mi znowu się zrobiło miło na sercu.
-Tak w ogóle mam na imię Vivian - powiedziałam chrząkając. Już wcześniej podejrzewałam, że o czymś zapomniałam.
-Tak w ogóle mam na imię Niall - chłopak uśmiechnął się po czym chrząknął dokładnie mnie naśladując. Po dość długim patrzeniu się na siebie ruszyliśmy na poszukiwania. Jak się okazało, wcześniej się przeceniałam. Szkoła była totalnie zagmatwana. Tylko równie porąbany człowiek mógł ją ogarnąć, tak więc Niall mnie poprowadził i już niedługo staliśmy prze Harry'm i wręczaliśmy mu klucze. Chłopak w lokach zmierzył mnie kilka razy spojrzeniem po czym wyciągnął do mnie rękę.
-Jestem Harry. Harold Edward Milward Styles, do usług - mrugnął do mnie. Spojrzałam na niego jak na debila.
-Vivian - mruknęłam w odpowiedzi i uścisnęłam jego dłoń. Chłopak spojrzał na mnie zmieszany.
-Siostra Lilou, tak? O matko, jakie mam szczęście! Dwupak! - Wykrzyknął podskakując jak małe dziecko.
-No tak, jestem siostrą Li. I lepiej nie nazywaj nas dwupakiem, bo dostaniesz w mordę - zagroziłam, a chłopak spojrzał się na mnie wystraszony. Podniósł ręce w poddańczym geście.
-To ja podrzucę Lilou do domu, jeżeli wy macie gdzieś iść razem - potwierdził jeszcze z uśmiechem zezując na mnie. Miałam ochotę mu przywalić w szczękę, ale stwierdziłam, że byłoby to mało kulturalne.
*
-No to jak,  powiesz mi skąd tu przyjechałaś ? - Zapytał Niall patrząc na mnie badawczo. Znajdowaliśmy się w jednej z wielu londyńskich kawiarenek, znajdujących się w centrum.
-Ja skąd przyjechałam? Nie pamiętam, żebym wspomniała ci o tym, że nie jestem stąd - powiedziałam szczerze zdziwiona. Jak on to wyczaił?
-Masz ten śmieszny, amerykański akcent i czasami używasz słów, które są angielskie, ale których ja nie jestem w stanie załapać. Jeżeli rozumiesz, co mam na myśli - odpowiedział uśmiechając się przy piciu herbaty. Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło! No tak ! Ten porąbany, amerykański akcent.
-No faktycznie, chwilami się zapominam. - Uśmiechnęłam się. - Do tej pory mieszkałam w San Antonio, w Teksasie.
-Kurde, Teksas! Graliśmy tam najlepsze koncerty ze wszystkich w całym USA. Wstyd przyznać, ale tamtych fanów w sumie lubimy najbardziej.
-Powiedz to reszcie, a już nie będziecie postrzegani, jako kochani chłopcy - powiedziałam z sarkazmem, a blondyn zmierzył mnie spojrzeniem przepełnionym współczuciem.
-Oj, kochana. Widać nie wiesz co to fanbase. Czas najwyższy do jakiegoś dołączyć - mruknął również z sarkazmem. Złapałam się za pukiel moich włosów i zakręcałam go sobie niecierpliwie na palcu wskazującym lewej ręki.
-Owszem, wiem co to fanbase. Tylko nie mam zwyczaju przebywać w takich, które są przepełnione rozwydrzonymi fankami, które niby się wspierają, a przy najbliższej okazji zabiłyby tę, która miała szczęście spotkać swoich idoli - w tym przypadku was.
-No popatrz, zdaje się, że jutro będziesz martwa - powiedział upijając kolejny łyk herbaty. Zmierzyłam go groźnym spojrzeniem, zaczynał mnie już wkurzać. Podniosłam się z krzesła z zamiarem wyjścia, gdy Niall przytrzymał mnie za rękę.
-Co ty do cholery chcesz? Najpierw dostaję od ciebie w głowę, potem jesteś miły, a teraz znowu zachowujesz się jak cham - powiedziałam cicho, ale gwałtownie.
-Przepraszam, kurcze, przepraszam. Czasem nie panuję nad sobą. Ale musisz też przywyknąć, że tak jak ty się zachowujesz w stosunku do innych - oni będą zachowywać się w stosunku do ciebie. No weź już usiądź, siedzimy tu dopiero z piętnaście minut.
-Dobra, czekam do kolejnego wahania nastroju. Powiedz mi jak to jest? - Spojrzałam na niego siadając.
-Ale co jak jest ? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Być sławnym i kochanym przez tyle lasek - powiedziałam spoglądając na niego pytająco.
-A jak to jest być dziewczyną wschodzącej gwiazdy popu? - Znowu zrobił to co poprzednio.
-Skąd ty wiesz? - Chłopak mnie intrygował jak cholera.
-Podczas podróży po USA nieraz słyszeliśmy o Austinie Mahone. Zainteresowaliśmy się nim, więc pierwsze co zrobiliśmy to było przeczytanie jego Twittera. No stamtąd do ciebie to droga niedaleka - mrugnął do mnie przyjaźnie.
-No faktycznie, zapomniałam, że wy też używacie środków komunikacji - mruknęłam.
-Powiedz mi coś o sobie. Może jak to się stało, że teraz siedzisz tu, ze mną, w Londynie? - poprosił z uśmiechem malującym się na jego dziecięcej twarzy.
-Sprawa rodzinna. U rodziców krucho z kasą. Siostra tu mieszka już cztery lata i ma własne mieszkanie, więc rodzice postanowili pójść na łatwiznę i mnie tu przysłać - opowiedziałam mu moją historię w sporym skrócie, ale nie było co go przytłaczać moimi problemami. W ogóle zaczęłam się zastanawiać, czemu mu o sobie tyle mówię, przecież nie powinien o mnie nic wiedzieć.
-Kurde, no to kicha. Mam nadzieję, że się wszystko jakoś ułoży - poklepał mnie przyjaźnie dłonią po nadgarstku. Cofnęłam rękę jak oparzona. - Co jest? Coś się stało? Zrobiłem coś nie tak? - Zapytał nagle niby obojętnie, ale jednak z nutką rozgoryczenia w głosie.
-Nie, ale ledwo się znamy. Wolałabym nasz kontakt ograniczyć do minimum - powiedziałam szczerze. Nie chciałam go urazić, ale nie miałam wyboru. Widać chłopak się na mnie napalił, a ja nie miałam wobec niego żadnych, ale to żadnych zamiarów.
-Nie ma sprawy. Co powiesz na spotkanie jutro o 11:00 na lunch ? - Blondyn zupełnie zapomniał o poprzedniej sytuacji. Już miałam odmówić, gdy jakiś wewnętrzny głos zaczął we mnie wrzeszczeć.
-Dobra, okej. Niech ci będzie. Jutro 11:00 - zgodziłam się z lekkim wahaniem. Twarz Nialla rozpromieniała.
-Przyjadę po ciebie ! - Zapewnił z mocą.
-Nie, nie ma mowy. Ja przyjeżdżam po ciebie. Mów mi gdzie mieszka banda dzikusów z One Day Erection - postawiłam się robiąc dzióbek z ust. Niall roześmiał się, widać wreszcie brał moje słowa jako żart, a nie jako sarkazm.
-Dobrze, zapisze ci mój adres i numer telefonu to się zdzwonimy - powiedział patrząc na mnie znad serwetki na której właśnie zapisywał mi swoje dane. Kurka wodna, ile dziewczyn by chciało być teraz w moim ciele.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Doobra, wielkie SORRY za to, że taki krótki ten rozdział i, że tak długo na niego czekaliście, ale musicie przywyknąć, że czasem będę dodawać posty ze sporym opóźnieniem. Mam nadzieję, że chociaż w małej części podoba się tak, jak zamierzałam, żeby się podobało.
Ten rozdział dedykuję dwóm pewnym osobnikom, ważnym dla mnie:
Oli, która jest najlepszą żoną na tym świecie i wciska mi kit, że piszę dobre opowiadanie. No i głównie dziękuję za to, że jest taka wspaniała i daje mi wsparcie 
Zuzi, która kocha Harry'ego mimo, że jest wieśniakiem i broni go przede mną :) Hah, mam nadzieję, że się podoba, moja miła i nie zaczniesz rzezi! Dzięki ogółem za wsparcie i pomoc, bez ciebie nie dałabym rady 
oraz tak na dodatek:
Zespołom Stone Sour i The Wanted bez których nie powstałyby wcześniejsze rozdziały i ten także. The Wanted - Glad You Came inspiruje mnie jak cholera 

7 komentarzy:

  1. Wyczuwam długi komentarz bo nowy rozdział! :D Tak więc:
    Nareszcie się doczekałam nn ♥
    Z ręką na sercu mogę Ci powiedzieć ze się uzależniłam.
    Od czego?
    Od twojego zajebistego bloga skarbie! :*
    Dziękuję, za komentarze u mnie na im-dying-just-to-know-your-name.blogspot.com
    Przesyłam Ci DUUUUUŻOOOOOO WENYYYYY!!!!
    Czekam na nową część!
    Twoja zawsze i na wieki...nie no przesadziłam
    Uzależniona :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze zajebisty :) Wyobraź sobie, że potrafię to czytać codziennie (dziwna ja) :* Ooo, a Harold nie jest wieśniakiem <3 Ale no i tak cię kocham

    OdpowiedzUsuń
  3. Oo proszę : D Nieźle, nieźle, czekam na rozwój akcji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest świetne <333 Nie ma słów, które by to opisały, więc nawet nie próbuje ;* Z niecierpliwościom czekam na nn i zapraszam na nn na:
    http://4ever-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. http://dopokibede.blogspot.com/ zapraszam na 4 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę jesteś niesamowita ;D
    Masz talent do pisania, tak lekko i szybko się czyta ;)
    Świetny rozdział, bardzo mi się podoba ;D

    http://my-life-is-suck.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko! Genialny rozdział. Naprawdę! Super blog, super opowiadanie, super rozdział!!!!
    Genialna jesteś dziewczyno, wiesz?
    Buziaczki :**

    -Weronika-

    OdpowiedzUsuń